Odwiedziłem dziś tradycyjną, indonezyjską restaurację specjalizującą się w kuchni Padang, jest to zdecydowanie jedna z najlepszych kuchni jakie kiedykolwiek jadłem w życiu.
Kuchnia ta wywodzi się z miasta Padang na Sumatrze, a przepisy na ich dania są rodzinnymi tajemnicami. Mimo, że ten rodzaj jedzenia jest bardzo popularny w całej Indonezji, a restauracje Padang można znaleźć też w Singapurze i Malezji to praktycznie wszystkie restauracje Padang są prowadzone tylko i wyłącznie przez osoby pochodzące z miasta Padang.
Inaczej niż w zwykłych restauracjach tutaj nie ma menu. W przeciągu kilku minut od wejścia do lokalu kelner przynosi od kilku do kilkunastu talerzyków zawierających różne potrawy, a klient wybiera na co ma ochotę. Wszystkie talerzyki na raz zostały przyniesione przez jednego kelnera, zrobiło na mnie wrażenie w jaki sposób oni tak rozkładają te kilkanaście talerzyków na ramionach tak że żaden nie spadnie. Na koniec puste talerzyki są podliczane i płaci się jedynie za to co się zjadło. Ciekawe, że gorzka herbata była za darmo, natomiast za słodką herbatę trzeba już zapłacić. Warto też zwrócić uwagę na metalową miseczkę - kobokan. Służy ona do opłukania palców przed i po jedzeniu gdyż w takich restauracjach tradycyjnie je się palcami, sztućce służą tylko do nakładania jedzenia z talerzyków. Oczywiście lokal posiadał też normalną umywalkę z mydłem w rogu sali.
Podstawą kuchni Padang jest mleko kokosowe i chili, każda potrawa ze zdjęcia poniżej zawiera te dwa składniki. Połączenie chili i mleka kokosowego jest naprawdę wyśmienite. Ja dostałem wołowinę rendang, uznaną przez CNN za najlepszą potrawę świata *, cztery rodzaje kurczaka (kurczak smażony, kurczak duszony w wodzie kokosowej, kurczak w sosie curry i kurczak w pikantnym sosie z zielonego chili), niestety akurat nie było mojego ulubionego kurczaka z grilla, smażoną rybę, kikil czyli danie z krowich nóg, dwa rodzaje wątróbki (kurzą i krowią), placek jajeczny, sałatkę z duszonych liści manioku i jakieś sosy oraz dodatkowy ryż. Mimo, że zjadłem ledwo 1/3 z tych dań to i tak porządnie się najadłem.
Za dwie osoby zapłaciłem 124k rupi, czyli 32 zł. Cena jak najbardziej przyzwoita jak za taką ilość jedzenia. Poniżej wrzucam też zdjęcie restauracji od zewnątrz, bo wyglądała naprawdę unikalnie.
Kuchnia ta wywodzi się z miasta Padang na Sumatrze, a przepisy na ich dania są rodzinnymi tajemnicami. Mimo, że ten rodzaj jedzenia jest bardzo popularny w całej Indonezji, a restauracje Padang można znaleźć też w Singapurze i Malezji to praktycznie wszystkie restauracje Padang są prowadzone tylko i wyłącznie przez osoby pochodzące z miasta Padang.
Inaczej niż w zwykłych restauracjach tutaj nie ma menu. W przeciągu kilku minut od wejścia do lokalu kelner przynosi od kilku do kilkunastu talerzyków zawierających różne potrawy, a klient wybiera na co ma ochotę. Wszystkie talerzyki na raz zostały przyniesione przez jednego kelnera, zrobiło na mnie wrażenie w jaki sposób oni tak rozkładają te kilkanaście talerzyków na ramionach tak że żaden nie spadnie. Na koniec puste talerzyki są podliczane i płaci się jedynie za to co się zjadło. Ciekawe, że gorzka herbata była za darmo, natomiast za słodką herbatę trzeba już zapłacić. Warto też zwrócić uwagę na metalową miseczkę - kobokan. Służy ona do opłukania palców przed i po jedzeniu gdyż w takich restauracjach tradycyjnie je się palcami, sztućce służą tylko do nakładania jedzenia z talerzyków. Oczywiście lokal posiadał też normalną umywalkę z mydłem w rogu sali.
Podstawą kuchni Padang jest mleko kokosowe i chili, każda potrawa ze zdjęcia poniżej zawiera te dwa składniki. Połączenie chili i mleka kokosowego jest naprawdę wyśmienite. Ja dostałem wołowinę rendang, uznaną przez CNN za najlepszą potrawę świata *, cztery rodzaje kurczaka (kurczak smażony, kurczak duszony w wodzie kokosowej, kurczak w sosie curry i kurczak w pikantnym sosie z zielonego chili), niestety akurat nie było mojego ulubionego kurczaka z grilla, smażoną rybę, kikil czyli danie z krowich nóg, dwa rodzaje wątróbki (kurzą i krowią), placek jajeczny, sałatkę z duszonych liści manioku i jakieś sosy oraz dodatkowy ryż. Mimo, że zjadłem ledwo 1/3 z tych dań to i tak porządnie się najadłem.
Za dwie osoby zapłaciłem 124k rupi, czyli 32 zł. Cena jak najbardziej przyzwoita jak za taką ilość jedzenia. Poniżej wrzucam też zdjęcie restauracji od zewnątrz, bo wyglądała naprawdę unikalnie.
Comments
Post a Comment